Walka z wylesianiem jest konieczna!

Walka z wylesianiem jest konieczna i potrzebna, ale nie może uderzać w unijnych hodowców bydła. Tymczasem na mniej niż sześć miesięcy przed wejściem w życie unijnych przepisów w sprawie wylesianie, branża stoi w obliczu znacznej niepewności, zarówno prawnej jak i rynkowej.
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/1115 z dnia 31 maja 2023 r. oraz uchylenia rozporządzenia (UE) nr 995/2010, zwane w skrócie Rozporządzeniem EUDR będzie obowiązywało kraje Unii Europejskiej, w tym Polskę, od 30 grudnia 2024 roku. Reguluje wprowadzanie na rynek unijny i wywóz z UE niektórych towarów i produktów, których produkcja może mieć lub ma związek z wylesianiem i degradacją lasów, zakazując wprowadzania na europejski rynek takich surowców, które pierwotnie pochodzą z terenów objętych wylesianiem po 31 grudnia 2020 roku. W konsekwencji wszystkie towary, które pochodzą z dalekich krajów, ale również z państw Wspólnoty, gdzie po tym czasie dochodziło do wylesiania, nie mogą być wprowadzone do obrotu na terenie Unii Europejskiej. Dotyczy to siedmiu podstawowych surowców: soi, bydła, palmy olejowej, kakao, kawy, drewna, kauczuku oraz ich produktów pochodnych, w tym śruty sojowej.

W praktyce oznacza to tyle, że każdy podmiot wskazany w tym rozporządzeniu musi się do tego wejścia przygotować i dostosować. Tymczasem brakuje przepisów regulacyjnych i jasnego planu jak je wprowadzić, zarówno po stronie unijnych urzędników, jak i rządów krajów członkowskich. Na poziomie polskiego rządu trwają dopiero prace koncepcyjne i uzgodnienia, więc istnieje realne ryzyko, że organy kontroli zostaną powołane już po wejściu w życie rozporządzenia EUDR, co będzie oznaczało, że będą miały prawo kontroli wstecz– tłumaczy Jerzy Wierzbicki Prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

Tymczasem związki hodowców zwracają uwagę, że Rozporządzenie EUDR bezpośrednio odnosi się do bydła i produktów pochodnych, co obejmuje mięso wołowe, skóry oraz inne produkty związane z bydłem, a zatem i z mlekiem. Produkty te wytworzone także na terenie Unii Europejskiej, więc i w Polsce nie będą mogły być wprowadzane na rynek unijny, jeśli zostały wyprodukowane na terenach, które zostały wylesione po 31 grudnia 2020 roku.

Co więcej, zagrożone może być również bezpieczeństwo paszowe hodowli bydła. Firmy, które zajmują się obrotem soją, wciąż nie mają jasnej sytuacji, co do obowiązujących je w praktyce od 1 stycznia 2025 r. przepisów. Szeroki zakres nowych obowiązków i obciążeń administracyjnych stwarza ryzyko popełnienia istotnych błędów, które zagrożone są karami rzędu nawet 4% rocznego obrotu.

-Mówi się o zmniejszaniu biurokracji w rolnictwie i uproszczeniu przepisów, a jednocześnie nakłada na nas, hodowców kolejne obowiązki administracyjne. Dodatkowo wciąż nie znamy ich zakresu ani szczegółów wdrożenia ich w praktyce. Zaproponowaliśmy odłożenie wejścia w życie tych rozwiązań do czasu, kiedy kraje członkowskie oraz Komisja Europejska będą gotowe na ich wprowadzenie. Jednocześnie uważamy, że tymi obowiązkami powinny być objęte nie wszystkie państwa członkowskie, tylko te, które mają faktyczny problem z wylesianiem -komentuje Jacek Zarzecki- Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.

Przedstawiciele inicjatywy #HodowcyRazem, w której skład wchodzą Polskie Zrzeszenie Producentów Bydła Mięsnego oraz Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego zaapelowali do polskich Europarlamentarzystów, Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi i Minister Klimatu i Środowiska, aby wezwali Komisję Europejską do podjęcia działań i odroczenia wejścia w życie rozporządzenia EUDR, co pozwoli zapewnić rozsądne ramy czasowe na niezbędne przygotowania.

Nieodpowiednie i brakujące narzędzia oraz niewystarczający czas na przygotowanie do wprowadzenia przepisów, prawdopodobnie spowodują poważane zakłócenia na rynkach UE i światowym. Wpłynie to na pozycję konkurencyjną europejskich i polskich producentów surowców i branż niższego szczebla oraz osłabi łańcuchy dostaw, wywołując dodatkową presję inflacyjną na towary konsumpcyjne. Nie można do tego dopuścić, dlatego niezwykle ważne jest, by Komisja Europejska ponownie rozważyła harmonogram i gotowość do wdrożenia rozporządzenia.